niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 26


Rozdział 26
[Caroline]
 Obudziłam się w jakimś nieznanym mi pomieszczeniu. Leżałam na wielkim łóżku, ubrana w czyjąś szarą koszulę. Męską koszulę. Rozejrzałam się po pokoju. Naprzeciwko ciemnego, dębowego łóżka stała w takim samym kolorze komoda, po lawej szafa, ściany były koloru jasno brązowego. Spojrzałam na miejsce koło mnie. Było puste. Jednak wyczułam w powietrzy coś, dzięki czemu przypomniałam sobie zdarzenia wczorajszej nocy. 
 Perfumy Klausa. Tak, ten zniewalający zapach, od którego uginały mi się kolana... Boże, o czym ja myślę!? Nie mogę tak myśleć o Klausie! Przecież... Ona zranił tylu ludzi, których kocham... A ja się z nim najbezczelniej w świecie przespałam!
 Z zamyślenia wyrwał mnie Klaus, wchodzący do sypialni, przewiązany w pasie błękitnym ręcznikiem. Czyżby podkreślał kolor jego oczu, czy tylko mi się wydawało? Caroline, ogarnij się, nie wolno ci się tam patrzeć! (w sensie w jego oczy, bo ja nie wiem, czy wy sb możecie pomyśleć ;***) Zamknął delikatnie ciężkie drzwi, pewnie żeby mnie nie obudzić.
 -O, wstałaś już?- spytał. Usiadł koło mnie i pocałował mnie w policzek. Był taki szczęśliwy. Mimowolnie się uśmiechnęła.- Wystałaś się?
 -Niezbyt... Która jest godzina?- odparłam przecierając oczy ze zmęczenia.
 -Około ósmej...- odpowiedział zgaszony.
 -Boże spóźnię się do szkoły!- krzyknęłam. Tak, jakby szkoła miała teraz jakiekolwiek znaczenie... Poprostu szukasz wymówki, żeby się stąd wyrwać, przyznaj się!- krzyknął jakiś głosik w mojej głowie. 
 -Serio? Chcesz iść teraz do szkoły?- spytał mnie z drwiącym uśmiechem. 
 -Czemu nie? Został mi tylko miesiąc.
 -A nie możesz tego olać?- spytał i puścił mi oczko. 
 -A z jakiego powodu?
 -A z mojego- odparł i mnie pocałował. Z trudnością to przerwałam.
 -Klaus ja... Naprawdę... Ale...- mówiłam dość nieskładnie. Chyba pierwszy raz  w życiu brakowało mi słów! Złapałam go za rękę.- To nie ma sensu... My... My nie możemy. To niedorzeczne! Przecież powinniśmy się nienawidzić!
 -Ale jest inaczej- powiedział ze spuszczonym wzrokiem.
 -Jest, ale... Skąd mam wiedzieć, czy nie chcesz mnie wykorzystać? Na przykład do jakiś swoich chorych planów...!?
 -Nigdy bym cię nie skrzywdził Caroline- odparł patrząc na nasze splecione dłonie.
 -Skąd mam pewność?
 -Poprostu mi zaufaj.
 -Nie wiem... Nie wiem co ja mam myśleć Klaus...
 -To zastanów się i kiedy będziesz znała odpowiedź, to przyjedź.
 -Dobrze. Dziękuję...
 Przerwał mi pocałukiem.
 -Ja będę czekał choćby wieczność, Caroline...- wymruczał mi do ucha. Wyrwałam się z jego uścisku i poszłam szybko się ubrać, po czym wyszłam z jego mieszkania.
 [Damon]
 Elena poszła do szkoły, a ja znowu zostałem sam. Trochę mi to już działa na nerwy. Cały czas jej nie ma, a ja musze siedzieć w tym domu sam jak idiota. Kiedyś to byłoby nie do pomyślenia. Damon Salvatore budzący się sam? Haha... Na szczęscie Ricka wypuszczają dzisiaj po południu. Już nie będę taki samotny. 
 Usłyszałem piosenkę Depeche Mode- Enjoy The Silence, wydobywającą się z mojego smartfona. 
 -Halo?- odebrałem. 
 -Damon!? Musisz szybko przyjechać do szpitala, ale to już!- krzyczał mi Rick w słuchawkę. 
 -A co? Znowu umierasz?- spytałem ironicznie.
 -Hahaha, bardzo śmieszne. Chciałbyś, ale nie. Chodzi o Jennę...
 -Dobra, już jadę- odparłem i rozłaczyłem się. 
 [Elena]
 Stałam przy szafkach, kiedy podeszły do mnie Caroline i Bonnie. 
 -Hej- powiedziały.
 -Hej... Caro, co ty taka przygnębiona?- spytałam.
 -Ja? Wydaje ci się...- odparła niezbyt przekonywująco.- Poprostu myślę.
 Bonnie wybuchnęła śmiechem.
 -To ty myślisz?
 -Haha, bardzo śmieszne. 
 -No serio, Caro, o co chodzi?
 Zadzwonił dzwonek.
 -Przespałam się z Klausem- wypaliła i szybko pobiegła na swoją lekcję. Spojrzałyśmy na siebie z Bonnie z szokiem wymalowanym na twarzy.
 -Jeśli to jest prawda, to trzeba z nią będzie iść do prychiatry- powiedziała Bonnie.
 -Albo chociaż do egzorcysty- odparłam.
 [Damon]
 Przyjechałem pod szpital tak szybko jak sie dało. Odrazu udałem się do sali w której leżał Alarick. Wpadłem do białego pomieszczenia z pytaniem wymalowanym na twarzy.
 -Czyli jak?- zadałem niezbyt mądre pytanie.
 -Spokojnie... 
 -To każesz mi tu szybko przyjeżdżać, a teraz każesz mi być spokojnym!?
 -I tak dopóki mnie nie wypuszczą nic nie zrobimy...
 -To po co po mnie teraz zadzwoniłeś!?- spytałem oburzony.
 -Bo mi się tu nudzi samemu- odparł z bananem na twarzy.
 -Idiota- mruknąłem.
 -Więc tak, potrzebny będziesz ty i Bonnie. Pójdziemy na cmentarz, musze wypić trochę twojej krwi- skrzywił się.- A potem Bonnie musi zadziałać.
 -To bez sensu- odparłem.
 -A czy cokolwiek ma sens? Wiem jedno, chcę, żeby Jenna żyła i nie obchodzi mnie nic innego.
 Usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi. Odwróciłem się. Za mną stała Meredith ze łzami w oczach. Pokręciła głową i wyszła.
 -Ej, zaczekaj- krzyknąłem i pobiegłem za nią. 
 -Na co mam czekać!? Mogliście mi chociaż powiedzieć, a nie że ja teraz wychodze na jakąś idiotkę!
 -Ej, nie obrażaj się na niego on ją kocha...
 Westchnęła.
 -Rozumiem. Ale mogliście mi powiedzieć. Ty też nie jesteś święty Damon, rozumiem, że on nie chciał mi mówić, ale ty!? 
 -Ale co ja miałem ci powiedzieć?
 -Zejdźcie mi z oczu oboje- warknęła i poszła do recepcji.
 [Elena]
 Nareszcie zadzwonił dzwonek. Wyszłyśmy z Bonnie z klasy i zobaczyłyśmy Caroline, która najwyraźniej przed nami ucieka.
 -Caroline chodź tu!- krzyknęłam. Westchnęła i podeszła do nas.
 -Co ja mam wam powiedzieć?- spytała zrezygnowana.
 -Jak ty w ogóle mogłaś to zrobić? Z Klausem? Serio?- spytałam z obrzydzeniem.
 -A niby w czym Klaus jest gorszy na przykład od Damona?- zapytała zirytowana.
 -We wszystkim!- krzyknęła Bonnie. Spojrzałam na nią zdziwiona.
 -To jest moje życie i mam prawo sypiać z kim chce!- krzyknęła. 
 -Nie mów mi, że ty tego nie żałujesz, błagam- jęknęłam.
 -A czego mam żałować? W łóżku jest zajebisty, poza nim też! W końcu spotkałam faceta, do którego coś czuję, który się dla mnie zmienił, tak jak dla ciebie Damon!- zwróciła się do mnie.
 -Boże Święty mówiłam, że do egzorcysty ją trzeba będzie zabrać- mruknęłam.- Caroline, ale nie rozumiesz jak on nas wszystkich ranił? Niejednokrotnie chciał mnie zabić i nie tylko mnie!
 -Damon też niejednokrotnie chciał mnie zabić- syknęła.
 -Damon to co innego.
 -Wcale nie co innego!
 -Dobra dziewczyny przestańcie!- krzyknęła Bonnie.
 Po chwili zadzwonił jej telefon. Nie chciało mi się w to wsłuchiwać. Potem Bonnie oznajmiła, że musi pilnie iść i wyszła ze szkoły. Nie patrząc na Caroline poszłam pod klasę.
 [Damon]
 Godz. 14.
 Właśnie wypisali Ricka ze szpitala. Pojechaliśmy na cmentarz. Zadzwoniłem do Bonnie i powiedziałem, żeby szybko przyjechała i nie mówiła nic Elenie. Po dziesięciu minutach dziewczyna zjawiła się na cmentarzu. Alarick musiał się napić mojej krwi żeby, jak to ładnie ująć "Połączyć się ze światem umarłych, bo wampiry to po części trupy"- słowa Bonnie. Bennet położyła dłonie na jego skroniach i zaczęła coś tam pieprzyć po łacinie. Saltzman się zachwiał. Spojrzeliśmy w prawo. Stała tam Jenna. Uśmiechała się.
 -Wróciłeś po mnie- powiedziała ze łzami w oczach i rzuciła się w ramiona Rickowi. 
 -Pewnie, że wróciłem- odparł i pogłaskał ją po włosach.
 -Ekhem, a nam to nie łaska podziękować?- spytałem z ironicznym uśmieszkiem.
 -Dzię-ku-ję- odparła i przytuliła się najpierw do mnie, potem do Bonnie. 
 -To wracajmy do domu, jak Elena wróci będzie miała suprajsa- powiedziałem. 
 Wszyscy wsiedliśmy do samochodu. Alarick z Jenną usiedli z tyłu, wolałem nie patrzeć w lusterko...
 [Caroline]
 Wszystko sobie dokładnie przemyślałam. Chcę być z Klausem. Chcę przynajmniej spróbować, żeby potem w przyszłości nie wytykać sobie, że szczęście przeszło mi pod nosem. Ja i Bonnie jakoś też na początku nie byłyśmy zwolenniczkami związku Eleny z Damonem, jednak zaakceptowałyśmy to, przynajmniej ja, bo wiedziałam, że się kochają. Ja jeszcze nie wiem, czy kocham Klausa. Nie wiem co czuję, ale wiem, że nie jest mi on obojętny. 
 Odetchnęłam głęboko i zadzwoniłam do drzwi. 
 -Caroline! Wejdź- powiedział z szerokiem uśmiechem.- Zdecydowałaś?- zapytał niepewnie.
 Pokiwałam głową.
 -I?
 Uśmiechnęłam się.
 -Chcę spróbować- odparłam. Odrazu znalazł się przy mnie Klaus i złożył na moich ustach pocałunek. 
 [Elena]
  Weszłam do domu z dziwnym przeczuciem, że coś się stanie. Nie wiedziałam czy dobrego, czy też nie. Przekręciłam klucze w drzwiach i nacisnęłam klamkę. Zastałam Damona, który siedział z Rickiem na kanapie i oglądali jakiś tam mecz. Udawali normalność, ale widziałam, że powstrzymują się od uśmiechu.
 -Hej kochanie- powiedział Damon, jakby dopiero się skapnął, że weszłam do domu. Przecież słyszał mnie już na podjeździe, coś jest nie tak!
 -Heej... Coś się stało?- spytałam odrazu.
 -Nie, a co się miało stać?- zapytał zdziwiony.
 -Bo widzę, że coś się stało.
 -Hej Elenka, co chcesz na kolację- spytała Jenna, która własnie weszła do salonu.
 -A obojętnie... JENNA!?- pisnęłam i rzuciłam jej się na szyję.- Boże, ale ty przecież... Jak to się stało!?- pytałam płacząc ze szczęścia.
 -Twój chłopak i mój wymyślili ten spisek- odparła i się zaśmiała. 
 -Ale... To przecież niemożliwe... Boże, tak się cieszę!
 -Powinnaś już się przyzwyczaić, że umarli zmartwychwstają- zaśmiał się Alarick.
 -Elena, opowiadaj co u was. Bo to, że jesteś z Damonem, a nie ze Stefanem to już słyszałam- powiedziała podniecona Jenna.
 -Hmm.... A to, że bierzemy ślub cię zainteresuje?- spytałam.
 -Ej stary! Czemu mi nic nie powiedziałeś!? Foch!- krzyknął Rick, a Jenna podeszła do mnie i mnie przytuliła.
 ______________________________________________
 Tak słodko, że aż myślałam, że się porzygam. Nie no żarcik xD Ale jak to pisałam to miałam taki banan na twarzy :) Tak miło się zrobiło...
 Nie przeszkadza Wam, że zmieniłam narrację na pierwszoosobową??? Chciałam zobaczyć, jak mi to wyjdzie i chyba nie najgorzej mi poszło, nie? Tak mi się pisze łatwiej, więc chyba już przy tym zostanę :) 
 I żeby mi było łatwiej rozpisałam sobie dokładnie co będzie w przyszłych rozdziałach i wyszło, że notek bedzie równo 35 :D Więc, jeszcze prawie 10 xd
 Pozdrawiam i zapraszam do KOMENTOWANIA.
 Szczęśliwego nowego roku tak w ogóle :) Ja jestem trochę smutna, bo we wróżbach andrzejkowych mi wyszło, że ktoś kogo kocham wyzna mi miłość do końca roku... Czasu zostaje coraz mniej ;) Życzę miłego Sylwestra z najlepszą ekipą :) <3

7 komentarzy:

  1. Rozdział Cudowny ! ;*** Czekam na kolejny . ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział...!
    Klaroline jak zwykle powalająca...
    Z niecierpliwością czekam na NN.
    Pozdrawiam. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle po prostu boski ;) nareszcie klaus i caroline są razem a jenna wròciła. Jednym słowem cudnie. Pisz szybko nn czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rwelacja,Francja elegancja !! Fantastic !!
    Wreszcie Caroline jest z Klasuem..Jupii !!!
    A co najlepsze bardzo mnie ciekawi co Stefan powie na ślub Deleny !!!
    Czekam z niecierpliwością NN..*.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział. Oprócz delenia kibicuję też Klaroline, więc rozdział ma kolejny wielki plus. Fajnie, że Jenna wróciła. Tylko trochę szkoa mi Meredith.
    Zapraszam na mojego bloga http://another-delena-story.blogspot.com/ właśnie ukazał się prolog.

    OdpowiedzUsuń
  6. WoW!! Dzisiaj przeczytalam calego twojego bloga i musze przyznac ze jest cuudny!! Rozdzial genialny!! Widze ze lubisz przywracac innych do zycia ;p Mam nadzieje ze na nn nie kazesz dlugo czekac ;) I ciesze sie ze zrobilas Klaroline :D
    PS. Z gory sorki za spamik, ale chcialam cie zaprosic do mnie
    http://drake-and-nina-love-and-fantastystory.blogspot.com
    jest to opowiadanie o wampirach, wilkolakach itp. itd. Mam nadzieje, ze sie spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Łał, boski < 3 Tylko Delena ; D Kiedy kolejny rozdział ? ; *

    OdpowiedzUsuń