poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 20


Rozdział 20
Dziewczyna obudziła się w sypialni swojego, chyba byłego, chłopaka. Nie było go obok niej. Nie pamiętała nic z poprzedniej nocy. Miała jedynie nadzieję, że się pogodzili, albo przespali, co u Damona było równoznaczne, z pogodzeniem. Nie powinna pić przed tak ważnym spotkaniem. Teraz nawet nie wie, co się stało!
Chociaż z drugiej strony, gdyby się pogodzili, to Damon pewnie byłby przy niej, czekał aż się obudzi, albo przyniósłby jej śniadanie do łóżka, albo zaproponował wspólny prysznic, albo coś w tym stylu. Romantykiem, to on nie był wybitnym, ale jak już się postarał, to każda dziewczyna mu ulegnie. 
Na razie bała się zejść na dół do Damona. Postanowiła, że weźmie prysznic, wyszykuje się i dopiero potem zejdzie do bruneta. Sprawdziła, czy w jego szafce są dalej jej rzeczy. Były. Myślała, że je spali, czy coś. Wzięła stamtąd kremowo- brązową bluzkę z długim rękawem, brązowe rurki, brązowy szal i czarne Converse. Skierowała się w kierunku prysznica. Odpuściła wodę i rozkoszowała się ciepłą wodą spływającą po jej twarzy, włosach i ciele. Była taka zdenerwowana, że nawet nie zorientowała się, że ma kaca. Odchyliła głowę do tyłu. Po chwili poczuła czyjeś silne ramiona obejmujące ją od tyłu. W nadziei, że to Damon odwróciła się. 
-Stefan!?- krzyknęła z całych sił.- Co ty sobie wyobrażasz!? Wchodzisz mi pod prysznic, i w ogóle co ty sobie myślisz, porąbało cię!?- napadła na niego. 
-Ja tylko chcę dokończyć to co zaczęliśmy w twojej sypialni, a przeszkodził nam Alarick...
-Nie obchodzi mnie co ty chciałeś, wypad!
-Elena, a może byśmy spróbowali znowu? 
-Ale co?- spytała głupio.
-No nasz związek, żebyśmy znowu byli razem...
-Niby czemu?
-Bo Damon nie chce z tobą być, poza tym, Eleno, kochamy się.
-Ale Stefan... Ach, gdyby to było takie proste...- westchnęła nastolatka i przeczesała sobie ręką, mokre włosy.
-Przecież jest- mówił dalej chwytając ją za rękę.
-Nie! Przykro mi Stefan, ja kocham Damona!
-Jasne, po prostu nie chcesz dopuścić do siebie tego, co czujesz do mnie!
-Ile razy jeszcze mam ci powtarzać, żebyś się ode mnie odwalił!? Zniszczyłeś mój związek! Zniszczyłeś to wszystko, na co tak długo z Damonem pracowaliśmy, ale kiedy już prawie przestałam cię kochać ty musiałeś wrócić, żeby wszystko zniszczyć!- wybuchła.
-To nie tylko moja wina Eleno!
-Wiem! I wyjdź już, chce się ubrać!
Stefan wyszedł z pokoju dziewczyny trzaskając drzwiami. Brunetka poczekała chwilę, aż odejdzie i wtedy wszystkie uczucia z niej eksplodowały. Zaczęła płakać, tak mocno, jak jeszcze nigdy. Dlaczego, kiedy zaczyna się układać, to zawsze musi się spieprzyć!?
A najgorsze w tym wszystkim jest to, że Damona chyba nie obchodzi, co się teraz z nią dzieje, bo jakoś tu nawet nie przyszedł jej pocieszyć!
Dziewczyna ubrała się, wysuszyła włosy i nałożyła podkład i tusz do rzęs.

 Po chwili zeszła na dół. Wzięła głęboki wdech i weszła do salonu, gdzie siedział Damon, sącząc whiskey. 
-Hej- powiedziała i zmusiła się do uśmiechu.
-Hej- odburknął. 
-My nie... Nie pogodziliśmy się wczoraj, prawda?
-A jak myślisz?- spytał zdenerwowany. 
-Wiem i... Przepraszam. Za wszystko, nie tylko za ten pocałunek. Przepraszam cię, że dałam ci tyle złudnych nadziei, że nie doceniałam cię, że nigdy nie potrafiłam zobaczyć w tobie nic dobrego, a widziałam tylko twoje wady... To wszystko się skończyło, kiedy zakochałam się w tobie. Potem za wszelką cenę, nie chciałam dopuścić do siebie co do ciebie czuję, więc dlatego byłam taka wredna. Przepraszam, że to musiało tak długo trwać. Ale teraz, jeśli nie chcesz mnie już widzieć- zrozumiem. Ale nawet jeśli, to i tak nie wrócę do Stefana. I pamiętaj, zrobię wszystko, żeby cię odzyskać i bardzo tego żałuję- zakończyła z płaczem. Chciała opuścić dom, ale Damon złapał ją za ramie i obrocił ku sobie.
Ujął jej twarz w dłonie i wpił się w jej usta. Dziewczyna, na początku zaskoczona, ale potem oddała pocałunek niepewnie. 
-Kocham cię- powiedział wampir i przytulił ją do siebie. Elenie zaczęły lecieć z oczy łzy szczęścia.- Ej, nie płacz. Już wszystko będzie dobrze- pocieszył ją i pocałował w czubek głowy. 
-Ja ciebie też kocham...- wyznała z płaczem.- I dziękuję.
I stali tak wtuleni w siebie chyba przez kilkanaście minut. Z domu wyszedł w międzyczasie tylko Stefcio i powiedział, że nigdy nie wróci. Ale pary to za bardzo nie przejęło.

***
Caroline siedziała na parapecie swojego pokoju i płakała. Po pokoju porozrzucane były chusteczki do nosa. Płakała całą noc. Miała nadzieję, że w końcu odzyskała Tylera, ale to wszystko okazało się kłamstwem!
Zadzwonił jej budzik. To już szósta!? Dobra, dość siedzenia w domu. Wypadałoby się chociaż raz w szkole pojawić. Zeskoczyła z parapetu. Pobiegła do szafy i wzięła pierwsze rzeczy z brzegu. Był to szary sweter w kokardę, zwykłe jeansy i trampki.
Umalowała się i zeszła na dół na „śniadanie”. Pani Zła, jeszcze spała, więc mogła w spokoju napić się krwi. 
Miała jeszcze kilka minut do autobusu, więc postanowiła zadzwonić do Eleny.
-Halo?- brunetka odebrała po pierwszym sygnale.
-Hej, i co, Damon się znalazł?
-Ymmm, tak! 
-Aha a... Przeszkadzam?
-Nie, jasne, że nie. Caro, coś się stało?
-Tak... Wczoraj widziałam Klausa.
-Co!? Jak to!? Jak Klausa!? On nie żyje!- krzyczała Elena przerażona.
-Żyje. Ktoś musiał wykonać zaklęcie, bo on był w ciele Tylera...
-O Jezu... To my z Damonem może czegoś się dowiemy, pa kochana, trzymaj się.
-Pa- odpowiedziała blondynka lakonicznie. 
Wzięła głęboki wdech i wyszła z domu.

***
-Czy to możliwe, że Klaus żyje!?- krzyknęła brunetka przerażona, kiedy odłożyła telefon.
-Nie wiem... Ale... Nie, to niemożliwe, ona nie byłaby taką suką!
-Kto i dlaczego?
-Moja BF, Bonnie! Wtedy ona weszła tam sama do Klausa i pewnie rzuciła na niego jakiś urok! Szmata jebana!
-Nie mów tak o niej, jeszcze nie wiadomo, czy to jej wina!
-Kwestia sprawdzenia tego, to tylko formalność. Oczywiście, że to jej wina!
-Damon! Czy my się zawsze musimy kłócić!?
-Słuchaj, ja mam pomysł, pojedziemy do niej i wszystko wyjaśnimy, ok?- spytał Damon.
Wampirzyca skinęła głową. Po chwili byli już w samochodzie. Czarne porsche bruneta w kilka minut stanęło pod domem młodej Benettówny. Para wyszła z samochodu i Elena zapukała do drzwi przyjaciółki. 
-O hej Elena! I... Tobie też...- zwróciła się do Damona.
-Hej, Bonnie, bo my chcieliśmy z tobą porozmawiać- zaczęła grzecznie brunetka.
-To ty ożywiłaś Klausa, prawda?- przerwał jej Damon. 
-Wejdź do środka El- powiedziała Bonnie.- A ty tu zostaniesz, a my sobie spokojnie pogadamy.
-Nie będziesz mi rozkazywać wiedźmo- odparł agresywnie wampir i wszedł do domu mulatki.- Więc tak... Coś ty kurwa zrobiła!?
-Damon!- upomniała go Elena.
-Nie kochana, nie będę się przy niej hamował! Ona wszystko zniszczyła! Wiesz jak się namęczyliśmy, żeby zabić tego skurwiela!
-Ale ja musiałam to zrobić!
-Ale mnie to nie obchodzi!
-Słuchaj, Damon, ja naprawdę MUSIAŁAM- mówiła skruszonym głosem.
Elena niepewnie patrzyła w stronę ukochanego, który był cały czerwony ze złości i wsłuchiwała się w jego przyspieszone tętno. W sekundę Damon przyduszał Bonnie za szyję przy ścianie.
-Damon zostaw ją!- krzyknęła brunetka.
-Ty szmato!- krzyknął w stronę Bonnie.- Tak się namęczyliśmy, żeby zabić tego dupka, a ty to wszystko zepsułaś!? Przez niego Stefan miał załamanie nerwowe, każdy z nas narażał swoje życie a ty tak po prostu go ożywiłaś!?
-Damon przestań- powiedziała łagodniej Elena. Wampir puścił jej przyjaciółkę z wściekłą miną. Gilbertówna od razu podbiegłą do czarownicy.- Boże skarbie, nic ci nie jest?- spytała troskliwym głosem.
-Elena on ma racje... Ale ja po prostu nie chciałam stracić matki, Tylera, Caroline...- powiedziała płaczliwym tonem.
-Twoja matka miała cię gdzieś!- krzyknął Damon.
-Wiem, ale to w końcu moja matka do cholery!
-Ona zostawiła cię, żeby uratować siebie, więc dlaczego kurwa ty masz pomagać jej narażając siebie i nas!?
-Ej ej! Przestańcie, ok?- krzyknęła Elena.- Nie chodziło tu tylko o jej matkę, o Caroline, Tylera... I o was.
-Miałbym uwierzyć, że ta mała wiedźma chciałaby mnie uratować!?- spytał zirytowany Damon.
-Zachowujecie się oboje jak dzieci- stwierdziła wampirzyca i westchnęła.- Ale nie wyjdę stąd, chociaż mam was dosyć jak cholera, bo mi się tu jeszcze pozabijacie!
-Raczej ja ją i uwierz, przy tobie też mogę to zrobić!
Na to Bennetówna przy użyciu czarów wywołała u Damona ból głowy.
-Bonnie!- krzyknęła Elena.- Może lepiej już idźmy, bo naprawdę się zaraz pozabijacie!
Brunetka i wampir wyszli z domu Bennetówny, zostawiając ją samą na pastwę wyrzutów sumienia.
-Damon do cholery! To jest moja przyjaciółka, a o mało co jej nie zabiłeś!
-Przepraszam kochanie, ale ona naprawdę działa mi na nerwy.
-To nie powód, żeby ją zabić!!!
-Ale nie rozumiesz, że teraz jesteś w niebezpieczeństwie, przez tego chuja!?
-On mi nic nie zrobi.
-Jak się dowie, że jesteś martwa to raczej, że ci zrobi! Może cię zabić poraz drugi jak się wścieknie! 
-Damon... Musimy teraz o tym rozmawiać? Wróćmy do domu, hm?
-Dobrze kochanie- odparł i pocałował ją w czubek głowy. 
Po paru minutach para była już w domu. W salonie siedział Alarick.
-Słuchaj, Damon, możemy pogadać?- spytał.
-Ta, jasne. Elenko, idź na górę, ja zaraz przyjdę ok?
-Ok. Kocham cię- powiedziała i pocałowała go namiętnie w usta.- Przyjdź szybko- powiedziała, kiedy się od siebie oderwali.
-O czym chciałeś pogadać, Rick?- spytał brunet siadając koło przyjaciela na kanapie i biorąc od niego szklankę whiskey.

- Na pewno nie chcesz powiedzieć Bonnie o tym, że Elena może umrzeć?-napisał Alarick na telefonie i pokazał wampirowi wyświetlacz, w obawie, że Elena usłyszy.
Niczego nie powiem tej szmacie.
-Czemu?- spytał na głos Alarick.
Ona ożywiła Klausa...
-Chociaż w sumie, to mogę mówić na głos. Bonnie ożywiła Klausa.
-Co Kurwa!?
-No widzisz... Czyli jednak nasza święta Bennet to niezła suka, tak jak myślałem.
-Ale dlaczego ona go ożywiła!?
-Bo... No może raczej nie pozwoliła mu umrzeć.
-No ale czemu, nie rozumiesz pytania kurwa czy co?
 Wampir westchnął.
-Bo gdyby Klaus umarł, to umarłby też Tyler, Caroline i jej zeszmaciała matka... Chociaż Caroline by nie umarła, bo to w końcu Mindy jest naszym przodkiem.
-Rozumiem ją- odparł Saltzman po długim namyśle.
-Co? Odbiło ci?
-No ona chciała chronić bliskich. 
-A ona nie rozumie, że teraz naraża swoich „bliskich” na jeszcze większe niebezpieczeństwo!? 
-Chciała dobrze.
-A wiesz, że Klausiu jest teraz w ciele Tylera?
-Cooo!?
-No tak. Tyler umarł i tak i tak, więc to całe zaklęcie było bez sensu.
-A może... Jak Klaus przetransportuje się w inne ciało, to Tyler wróci do żywych?
-Może... Najbardziej szkoda mi Caroline.- Alarick spojrzał na Damona pytająco- No myślała, że jej chłopak żyje a tu okazało się że nie! 
Chwile posiedzieli w milczeniu.
-Dobra, ja idę do Eleny- oznajmił Damon i poszedł wolnym krokiem na górę.

***
Caroline weszła do szkoły, w nadziei, że spotka Mindy. Poszczęściło jej się. Dziewczyna stała przy szafce, wyjmując z niej książkę. 
-Hej, Mindy- przywitała się z kwaśną miną blondynka.
-Hej Caro... Coś się stało?
-No wiesz nic, tylko Klaus, którego pewnie kojarzysz, jest w ciele mojego chłopaka, który nie żyje!
-Chwilę... Klaus Mikaelson? Jest w ciele Logana?
-Nie, nie Logana... Tylera. Umarł, przez rzekomą śmierć Klausa.
-A chwila, chwila... Możliwe, że mam plan, ale może pójdźmy gdzieś po lekcji i pogadamy?
-Jasne- w tej sekundzie rozległ się dzwonek. Dziewczyny poszły na fizykę jak na skazanie.

***
-Do jasnej cholery, Rick! Nigdzie nie ma Eleny!- do salonu wbiegł Damon z przerażoną miną.
-Jak to nie ma!?
-No normalnie, nie ma... Cholera, jeśli coś się jej stało...
-Ale szukałeś jej wszędzie?
-No nie sądzę, żeby chciała schować się przede mną w szafie albo pod łóżkiem!
-Myślisz, że mogło się jej coś stać?
-Nie wiem, mam nadzieję, że nie... Przysięgam ci Rick, jeśli coś jej się stanie, to własnoręcznie się zabije!
-Ty masz downa debilu, lepiej myśl jak ją odnaleźć? Dzwoniłeś do niej?
-Cholera, poczekaj- Salvatore wyciągnął telefon i wybrał numer swojej ukochanej. Odezwała się poczta głosowa.- Nie odbiera... Kurwa co się stało!?
-Zadzwoń do Bonnie albo Jeremiego, albo... 
-Albo do kogo?
-Stefana.
-Myślisz, że mogłaby być teraz ze Stefciem?
-Nie wiem. Mam szczerą nadzieję, że nie.
-Najpierw zadzwonię do wiedźmy i Gilberta, a potem będę się martwił Stefciem.
Po dziesięciu minutach Damon wrócił do pokoju.
-Niestety nie mam dobrych wieści. Jeremy nie wie gdzie jest Elena, Bonnie nawrzeszczała na mnie, że jestem nieodpowiedzialny i że jestem debilem, a ten skurwiel jebany nie odbiera. 
-Nie ma co, musimy iść do Bon, niech ją namierzy.
-Wolę najpierw sam jej poszukać. Idziesz?
-Jasne.
Przyjaciele wyszli z domu w poszukiwaniu Eleny. 
___________________________________________________________________________

Uuuu... Pierwszy rozdział na blogspocie ;) Jakoś poszło:) A co do bloga..:
Elcia zginęła ;D Jak myślicie, co mogło się stać??? ;D Hahaha... XD 
Pozatym, nasza słitaśna Delenka się pogodziła ;) To dobrze, że jej wybaczył, czy nie ;* Moim zdaniem, mógł ją jeszcze trochę dłużej przetrzymać, ale ta zgoda była mi potrzebna, żeby zrobić jeszcze większe komplikacje ;P Ah... No jakoś dzisiaj nie mam weny, żeby pisać ;) Więc też się nie rozpisuję, pa pa koham Was ;))))) :****** <3 <3 <3 
7 komentów= NN ;)))) 


niedziela, 28 października 2012

Witam ;)

Hej, moi kochani czytelnicy ;*** Jest to jakby, druga część pierwszego tomu mojego opowiadania o Delenie ;) Mam nadzieję, że będziecie ze mną, tak jak byliście na bloog.pl ;D
Serdecznie witam też nowych czytelników  i zapraszam do czytania :D
Wcześniejsze rozdziały, znajdziecie na: wampirze-zycie-eleny-gilbert.bloog.pl :)
PS. Jeśli ktoś by chciał być informowany o NN, niech do mnie napisze na GG (44002811) lub w komentarzu. No to tyle, kocham <3

PS.2. Teraz pod komentarzami do blogów, czy cuś, będę się podpisywać Salvatorka ;>