niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 28


Rozdział 28
Wyjaśnienie: Damon nic do Beki nie czuje, jest poprostu jego bardzo dobrą przyjaciółką i zależy mu na niej ;) I jest jej wdzięczny że była przy nim w trudnych chwilach :) Tyle ;) A to że uwielbiam ich duet i uważam, że powinni być razem, to już inna sprawa ;P :D
 [Elena]
 Od pamiętnej imprezy minął już tydzień. Damon stał się bardziej, jakby to określić, małomówny. Kiedy wróciliśmy do domu, pokłócił się ze mną o to, że nie pozwoliłam mu jej szukać. Boję się, że naszły go wątpliwośći. Co, jeśli on też ją kocha? Z nią byłby szczęśliwszy niż ze mną, zawsze to powtarzałam. Oni mają takie same charaktery, a ja? On jest wybuchowy, spontaniczny, lubi dobrą zabawę, seks, alkohol... A ja zachowuję się, jak za przeproszeniem siedemdziesięcioletnia babcia, nie obrażając siedemdziesięcioletniej babci. Dla mnie najlepszą rozrywką jest siedzenie przed telewizorem, rozmowa z przyjaciółkami, zakupy... Z Rebeką bawiłby się lepiej. Dotychczas całe jego życie to była jedna wielka zabawa, a ja mu poprostu przeszkodziłam. Zawsze zakochiwał się w innych kobietach niż ja. Katherine, Rose, Andie, Rebekah... Ja jestem zupełnie inna. Jestem pewna, że Rebekah nie naciskałaby na ślub, a ja!? Niemalże zmusiłam go, żeby mi się oświadczył!
 Co jeszcze zmieniło się przez ten tydzień? Skończyłam szkołę. Byłam już na rozdaniu dyplomów. Teraz pozostają studia. Zastanawiałam się nad dwoma kierunkami- dziennikarstwem i psychologią. Ostatecznie wybrałam psychologię. Może w końcu się dowiem, co się dzieje w psychice Damona? Ale, najpierw trzeba na te studia zarobić. Dostałam pracę w Grillu, czemu oczywiście mój facet był przeciwny. Ktoś z boku spytałby, po co w ogóle fatyguję się pracą, studiami, skoro już za kilka miesięcy umrę? Odpowiedź jest prosta... O moim przeznaczeniu wie tylko nieliczne grono i niech tak zostanie. Nie chcę wzbudzać podejrzeń, tyle. 
 Zeszłam na dół na "śniadanie" złożone z dwóch woreczków krwi. Dzisiaj zaczynałam swój pierwszy dzień w pracy. Praca w Grillu to nie był szczyt moich marzeń, ale od czegoś trzeba zacząć, prawda?
 Usłyszałam jak do mieszkania wchodzi Damon z bukietem róż.
 -A to za co? O ile to w ogóle dla mnie, a nie dla Rebeki- powiedziałam sarkastycznie. Brunet szkrzywił się i popatrzył na mnie przepraszającym wzrokiem.
 -Elena ja.... Chciałem cię przeprosić. Nie powinienem się tak przejmować Beką, ale wiesz, że to ty jesteś dla mnie najwazniejsza. I powinienem cię wspierać w pierwszym dniu pracy a nie stroić fochy. To jak, wybaczysz mi?- spytał.
 Uśmiechnęłam się.
 -Pewnie, że tak - odparłam i przytuliłam się do niego, biorąc kwiaty i wsadzając do wazonu. 
 -Już wychodzisz?- spytał zawiedziony.
 -Taak... Może pójdziesz ze mną jako mój pierwszy klient?- spytałam. 
 -Ok, mogę iść cie wspierać- wyciągnął do mnie rekę, którą złapałam i wyszliśmy z domu. Po około 20 minutach byliśmy na miejscu. Nie denerwowałam się, raczej cieszyłam że w końcu zacznę pracować. Weszłam na zaplecze, założyłam ten zajebisty fartuszek, otrzymałam polecenia od szefa i stanęłam za barem.
 -Mogłabyś mi...?- spytał Damon, ale nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałam. 
 -Bourbon? Pewnie, już nalewam- odparłam. Nalałam mu do szklanki whiskey.- Moje pierwsze zadanie zakończone.
 -Cały czas nie mogę uwierzyć, że pracujesz w Grillu... Nie masz większych ambicji? Serio?
 -Wal sie Damon!- powiedziałam i walnęłam go z łokcia w ramię, a on tylko się ze mnie śmiał.- Idiota- mruknęłam.
 -Ale kochasz tego idiotę?- mruknął z minką szczeniaczka.
 -Bardzo- powiedziałam i go pocałowałam. Potem poszło już łatwo. Ludzie przychodzili (głównie mężczyźni) i prosili o różnego rodzaju trunki. Problemy zaczęły się około 23. Grupka szesnastolatków urządziła sobie imprezę. Najpierw podeszła jakaś dziewczyna i poprosiła o piwo. Kazałam jej pokazać dowód. Ona tylko westchnęła i odeszła. Potem podszedł do mnie jakiś ich kolega. Wyglądał na 20 lat, ale miał 16, znałam go. Pech chciał, że akurat Damon wyszedł na papierosa i powiedział, że zaraz wróci. Chłopak uśmiechnął się na pozór grzecznie.
 -Moja koleżanka powiedziała mi, że nie chciałaś sprzedać jej piwa- wymamrotał.
 -Bo to prawda. Nie wiem, czy wiesz, ale nieletnim alkoholu się nie sprzedaje- odparłam.
 -Raz nie możesz zrobić wyjątku!?
 -To jest mój pierwszy dzień w pracy nie chcę wylecieć przez to, że jakimś kretynom zachciało się piwa!
 -Dobra. To sam je sobie wezmę- syknął i próbował wejść za bar. Chciałam go wypchnąć, jednak jako człowiek byłam słabsza, a gdybym użyła wampirzych mocy, wszyscy by się pokapali, że coś jest nie tak. Chłopak ścisnął mnie za nadgarstek. Mocno. Nie, żeby bolało,a le liczył się sam fakt. Pchnął mnie na półki tak, że upadłam. W rękę wbiło się szkło. Rana zaraz się zagoiła.
 Rozejrzałam się. Nade mną stał Damon. Miałam zaszklone oczy. Patrzył na mnie z troską.
 -Ten idiota już... Ymm... Wyszedł, nie przejmuj się- powiedział i mnie przytulił.- Nic ci się nie stało?
 -Nie mogło mi się stać, przecież wiesz- odparłam.
 Z zaplecza wyleciał szef, by spytać co się stało. Nie nakrzyczał na mnie, ani nic. Zdziwiło mnie to. Zadzwonił po innego zmiennika a mnie kazał iść do domu. Przez całą drogę milczeliśmy. Kiedy weszliśmy do domu usiadł na kanapie i poklepał miejsce obok siebie.
 -Jestem zmęczona- mruknęłam.
 -Wiesz, że kiedyś będziemy musieli o tym porozmawiać?- spytał.
 -Ale musimy teraz?
 -Tak, bo wiem jaka jesteś wrażliwa i nie chcę, żebyś mi potem całą noc płakała. No chodź- powiedział. Podeszłam do niego, usiadłam mu na kolanach i przytuliłam.
 -Co z nim zrobiłeś?- zapytałam bojąc się jego odpowiedzi.
 -Nic specjalnego.
 -Ale żyje???
 -Żyje, spokojnie. Poprostu obiłem mu mordę.
 Westchnęłam i wywróciłam oczami.
 -Co teraz zrobisz, jak nie masz pracy?- spytał.
 -Ale on mnie ni wyrzucił- odpowiedziałam.
 -Ale ty już tam nie wrócisz- powiedział tak, jakby to było oczywiste.
 -Właśnie, że wrócę.
 -Skarbie, proszę, znowu zaczynasz? Wyszło na moje, nie możesz tam pracować, znowu chcesz, żeby ktoś ci coś zrobił?
 -Nie zachowuj się jakbyś był moim ojcem! Wiem, że mnie kochasz i że robisz to dlatego, żeby mnie chronić, ale robisz to w bardzo nieudolny sposób! Zrobię co zechcę i nie będę się całe życie ciebie słuchała! Wracam do tej pracy Damon, czy ci się to podoba czy nie!- krzyknęłam i pobiegłam na górę. -A ty dzisiaj śpisz na kanapie!- rozkazałam widząc, że chciał za mną iść.
 -Bardzo śmieszne- syknął i wyszedł z domu. Usiadłam na schodach i się rozpłakałam. 
 [Następny dzień]
 Obudziłam się i spojrzałam w lustro. Wyglądałam makabrycznie! Nie chciało mi się zmyć makijażu, więc byłam cała czarna na twarzy od tuszu. Włosy miałam potargane... Ach. Martwiłam się o Damona. Nie powinien się tak zachowywać! Mam swoje życie i mam prawo pracować gdzie mi się podoba! Wiem, zachowuję się jak dziecko, które za wszelką cenę chce być dorosłe i samodzielne. Wiem, Damon robi to z miłości, ale bez przesady! Nie będzie za mnie o wszystkim decydował! 
 Powoli wstałam. Wzięłam prysznic, ogarnęłam się, pomalowałam i ubrałam białą koszulę i brązowe rurki. 















Wyszłam z pustego mieszkania. Odkąd Jenna wyprowadziła się do mieszkania Ricka, było mi strasznie smutno. Zwłąszcza w dni takie jak ten- kiedy byłam pokłócona z Damonem. Wydaje mi się, że na początku wszystko było łatwiejsze. Wtedy musieliśmy ciężko się napracować, żeby w ogóle być razem, zranić wielu ludzi. Nie kłóciliśmy się, bo to był początek, bo baliśmy się, że to może zaraz się skończyć, dziękowaliśmy sobie nawzajem, że jesteśmy. Teraz, kiedy już się przyzwyczailiśmy do obecności drugiej osoby, zaczęliśmy tego nie doceniać. Jakby to była oczywista oczywistość, jakby to się nam należało. A tak nie jest. Każdego dnia trzeba walczyć i okazywać sobie, jacy jesteśmy dla siebie ważni. Ale niestety my o tym zapominamy. Może Damon miał rację? Może rzeczywiście te całe zaręczyny doprowadziły do jakiejś rutyny? Mam nadzieję, że nie, a nawet jeśli to szybko sobie poradzimy z Damonem.
 W pracy nie mogłam się na niczym skupić. Myślałam, gdzie jest Damon? Gdzie przenocował, albo raczej u kogo? Odpowiedź byłą według mnie prosta. Rebekah. Miałam cichą nadzieję, że jednak się mylę, ale takie było moje przeczucie. Ona nie jest mu obojętna, to widać, jak ich do siebie ciągnie. Ale zostało mi tylko kilka miesięcy życia, potem będą mogli być razem i nie będę im miała tego za złe. Damon jest cudownym facetem, ma prawo być szczęśliwym, a dla niego definicja szczęścia jest widocznie inna niż dla mnie.
 -Halo? Prosze pani- jakiś facet pomachał mi przed oczami. Spojrzałam na niego. Jego ciemno szare oczy wpatrywały się we mnie uważnie, a jasne usta wykrzywione były w szerokim uśmiechu. Na twarzy było widać ślad kilkudniowego zarostu. Przeczesał ręką swoje kasztanowe włosy, nie wiem, czy zrobił to umyślnie, ale wywarło to na mnie wrażenie. Był przystojny i to bardzo.

















 -Tak? Przepraszam, zamyśliłam się- powiedziałam.
 -Nic się nie stało- odparł z tym cudnym uśmiechem.- Prosiłem o szklankę wody.
 -A tak, proszę już podaję- odpowiedziałam zdziwiona, że nie zamówił alkoholu. 
 -Mam tu spotkanie z klientem- dodał jakby czytając w moich myślach. Kiwnęłam głową posyłając mu uśmiech.- Gdzie moje maniery? Robert Waller- przedstawił się i wyciągnął do mnie rękę.
 -Elena Salvatore... Gilbert!- odparłam robiąc się przy tym czerwona jak burak. Dziewczyny mówiły już do mnie po nazwisku Damona, ja sama też utożsamiałam się z nim. Posłał mi pytające spojrzenie.- Ja... Mam na nazwisko Gilbert, ale niedługo biorę ślub z moim chłopakiem i już przyzwyczaiłam się, że wszyscy mówią do mnie Salvatore- wytłumaczyłam trochę nieskładnie. Uśmiechnął się i pokiwał głową. Jednak widziałam, że ten uśmiech nie był nieszczery. Jakby posmutniał, na wieść o tym, że biorę ślub. Nie no błagam, ostatnie czego mi trzeba, to jakiś facet, który będzie do mnie startował!
 -Muszę już iść, dowidzenia Eleno- powiedział i usiadł do stolika, przy którym siedział już jakiś facet. Nie mogłam sie powtrzymać, musiałam się dowiedzieć o czym rozmawiają.
 -Czyli, że zdjęcia się panu nie podobają?- spytał zawiedziony Robert.
 -Nie, zdjęcia są świetnie, tylko modelka... Ach, szkoda gadać. Ona musi mieć w sobie to coś! A ta patrzy się jakby ktoś jej umarł!
 -Ale... Czyli mam zrobić te zdjęcia jeszcze raz?
 -Czyli masz mi znaleźć inną modelkę! Bo ta w ogóle mi się nie podoba!
 Robert westchnął.
 -Ale przecież ja nie jestem od szukania modelek! Ja tylko mam robić zdjęcia, no panie!
 -Mówiłeś, że wszystkim się zajmiesz? To się zajmij! Jutro chcę widzieć modelkę, która mi się spodoba, jasne?
 -Jasne- odparł zdenerwowany. Mężczyzna odszedł od stolika, jednak brunet nadal siedział, podparty łokciami.
 Nie mogłam się powstrzymać i podeszłam do niego.
 -Mogę w czymś pomóc?- spytałam. Miałam na myśli kawę, herbatę, ewentualnie rozmowę, ale tym co powiedział, naprawdę mnie zaskoczył.
 -Nie... To znaczy tak! Ty będziesz idealna!- wykrzyczał.
 -Ale do czego?
 -Będziesz moją modelką. Proszęęęę!!!
 -Ale... Ale ja się w ogólę na tym nie znam...
 -Co z tego, szefowi się spodobasz. To jak zgadzasz się?
 -Nie wiem, muszę to omówić z narzeczonym- odparłam.
 -Boże! Ratujesz mi życie! Dziękuję!
 -Ale ja nie powiedziałam, że się zgadzam.
 -Jasne- odparł i znowu się tak tajemniczo uśmiechnął.- Dam ci moją wizytówkę- powiedział i wręczył mi karteczkę z jego nazwiskiem i numerem telefonu.
 -Dziękuję.
 -Nie, to ja ci dziękuję- odpowiedział, pocałował mnie w policzek, zatrzymał się, jakby nie wiedział, czy dobrze robi, ale wyszedł, posyłając mi tylko swój szeroki uśmiech.
 Zastanawiałam się, czy dobrze robię. Szczerze, chciałam tam iść. Nie wiem czemu, ale ciągnęło mnie do Roberta. Nie! Nie mogę teraz dać się ponieść, kiedy Damon i ja mamy taki jakby kryzys. Chociaż...
 Wróciłam do domu wyczerpana. Czekał na mnie Damon.
 -Musimy porozmawiać- powiedział. Serce podeszło mi do gardła. Czy on chce mi powiedzieć że mnie.... Zdradził? Błagam, nie...
 -Musimy- odparłam.
 -Przemyślałem sobie to wszystko i... Zachowywałem się jak dupek. Wiem. Nie powinienem ci rozkazywać. Będziesz pracować tam, gdzie chcesz- podszedł do mnie i mnie przytulił.
 -Bo w sumie wiesz... Nie muszę już pracować w Grillu.
 -Nie? To super!
 -No bo... Dostałam inną pracę.
 -Jaką?- spytał i zmarszczył brwi. Nie wyglądał na zachwyconego moim pomysłem.
 -Jako fotomodelka- odparłam, a jego mina wyrażała jedno wielkie WTF. 
 -Chyba żartujesz- prychnął.
 -Znowu chcesz mi rozkazywać?!
 -Wtedy to była inna sprawa!
 -Nie! Cały czas jest taka sama, zawsze wszystko musi być po twojej myśli! Może poprostu jesteś zazdrosny, że osiągnęłam więcej od ciebie?
 -Masz rację, bo praca w Grillu to był szczyt moich ambicji.
 -Nie o tym mówię!
 -Dobram rób jak chcesz, ja mam to gdzieś!- warknął i poszedł na górę. Niepewnie wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Wallera.
 -Halo?- odebrał.
 -Hej Robert, tu Elena... Nie za późno dzwonię?- spytałam.
 -Nie, ty możesz dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Co się stało?
 -Podjęłam decyzję... Kiedy mogę zaczynać?
_________________________________________________
Ach... Masakra. Nie pamiętam, kiedy taką przyjemność sprawiało mi pisanie. A najgorsze jest to, że... Mam 7 rozdziałów opowiadania zupełnie o czymś innym, ale narazie nie będę go kontynuować, może kiedyś... Wtedy nie skupiłabym się na tym. :D Wiem, że gdzieś już czytałam bloga gdzie Elena była modelką, na niejednym blogu była, ale pomysłu nie miałam, a potrzebny mi jest podwód do kłótni pomiędzy Delenką :D. Oczywiście imię fotografa *.* Boskie . =_= Ogólnie mi się podoba. Zachęcam do komentowania i zapraszam za tydzień <3
 



14 komentarzy:

  1. Rozdział całkiem fajny gdyby nie to że Elena i Damon cały czas prawie się kłócili . Mam nadzieję że szybko dojdą do jakiegoś porozumienia :) Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział fajny;** ale błagam cię niech DELENA się już nie kłóci :D plisssss <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowy na breakthrouugh.blogspot.com - zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział fajny, tylko nie lubię, jak nasza Delenka się kłóci. Mam nadzieję, że szybko się pogodzą.
    2 rozdział na http://another-delena-story.blogspot.com Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Superowy rozdzial! Tylki czemu oni ciadle sie kluca?! Juz nie moge sie doczekac nn, dodawqj szybko!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej.

    Super opowiadanie :) Bardzo wciągające .

    Jak możesz to powiadamiaj mnie o nowych rozdziałach na gg: 34457866

    Serdecznie pozdrawiam Tsuki ;3 I zapraszam na mojego bloga:
    wampirek-kyuketsuki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. No stara spisałaś się ;) rozdział jak zwykle cydny a tajemniczy fotograf mrr. I oczywiscie ciesze sie ze powróciła ci ''wola walki" w pisaniu ;) tylko trochę szkoda tego 2 opowiadanie. ;) pisz szybciutko
    Twoja rozi .;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej :* Przepraszam, że tak długo nie komentowałam, lecz miałam mały postój. ;-) Rozdział zniewalający! Hahha, ohhh, czy oni muszą się stale kłócić? No tak, jest intrygująco ;-*
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej! Chciałyśmy ogłosic, że nominowałysmy cie do Liebster Award. Gratulujemy i zapraszamy na nasz blog : delenasalvatore2.blog.pl ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. super opowiadanie :) zapraszam do mnie delenowelove.blogspot.com moj pierwszy blog o damoie i elenie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. siema :D świetny blog :D najbardziej podoba mi się wątek Klausa i Caroline :D czekam na następne

    OdpowiedzUsuń
  12. Naprawdę świetnie piszesz!!!!!!! Na pewno bd wpadać częściej i zaraz nadrobię wszystkie rozdziały!!!!! Delena 4ever <3

    Nominowałam cię także do Liebster Blog Award ;)))
    Więcej znajdziesz tutaj -----------> http://my-difficult-choice.blogspot.com/p/liebster-blog-award.html :D

    OdpowiedzUsuń
  13. 26 yr old Librarian Werner Capes, hailing from Owen Sound enjoys watching movies like Laissons Lucie faire ! and Knapping. Took a trip to Kenya Lake System in the Great Rift Valley and drives a S40. wazne ogniwo

    OdpowiedzUsuń