niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 22


Rozdział 22
 Damon padł na ziemię, w momencie, kiedy do magazynu wpadli Bonnie, Alaric i Jeremy.
 -Wiedziałem, że coś się stanie!- krzyknął Rick widząc przyjaciele leżącego z kołkiem wbitym w pierś. 
 Rozejżeli się i zobaczyli Elenę, całą we łzach jak patrzy z rozpaczą na ukochanego. Kilka metrów od niej stał Stefan.
 -Miło, że nas w końcu odwiedziliście- zwrócił się wampir do przybyłych.- I... Eleno, teraz się naucz, że ja zawsze dotrzymuję obietnic. Obiecałem, że go zabiję? Zabiłem. Teraz kolej na ciebie. 
 -No chyba cię posrało Salvatore!- krzyknął Alaric i chciał wystrzelić do niego z kuszy, ale... Nie mógł jej odblokować. Szarpał się z nią już dobre kilka sekund, aż przerwał to szyderczy śmiech Stefana.
 -Saltzman... Uważasz, że tym śmiesznym urządzeniem mi coś zrobisz? A ty Bonnie nie używaj teraz na mnie czarów, bo to ci się i tak nie uda. Pewna znajoma czarownica w zamian za.. Życie- uśmiechnął się.- Rzuciła na mnie zaklęcie, polegające na tym, że zabić mnie może tylko wampir. Dlatego najpierw rozprawiłem się z Damonem, kochani. Jeszcze jakieś pytania?
 -Czego ty chcesz Stefan?- spytała żałośnie Bonnie.- Zabiłeś Damona... Czego jeszcze chcesz od nas? 
 -Oj Bon, jakie to słodkie... Nie rozumiecie, że przyjeżdżając tu z tym dupkiem, popełniliście największy błąd w swoim życiu? Wszyscy umrzecie- wysyczał.- A zaczniemy od... Bonnie?
 Złapał ją brutalnie za rękę i przyciągnął do siebie. Przez cały ten czas Elena próbowała zerwać liny, niestety bez skutków.
 W momencie, kiedy Stefan już prawie wbił kły w szyję Bonnie, do ściany przydusił go Damon.
 -Jak ty? Przecież ty nie żyjesz!
 -To masz chyba zeza, bo nie trafiłeś w serce- wysyczał Damon przy jego uchu i skręcił mu kark.- Szybko, Rick, albo ktokolwiek, odwiążcie Elenę!
 Jeremy podbiegł do siostry, a Bonnie patrzyła na Damona jakby nie wiedziała, co ma powiedzieć. 
 -Nie ma za co- powiedział, jakby do siebie, jakby do niej, nie doczekawszy się podziękowań. W sekundę chłopak znalazł się przy Elenie i wziął ją na ręce. Ta wtuliła się w jego ramię i rozpłakała się. 
 -Boże Damon... Ty... Żyjesz...- mówiła ze łzami w oczach. 
 -Byle Stefan sobie ze mną nie poradzi- odarł z łobuzerskim uśmiechem. 
 Elena czule przytuliła się do chłopaka dalej mocząc mu koszulkę.
 -Jedźmy już do domu- powiedział Saltzman i potem wszyscy skierowali się do samochodu. Damon, Elena i Bonnie usiedli z tyłu, odziwo Damon usiadł po środku. Wampirzyca cały czas opierała się o ramię brueta i po kilku minutach zasnęła. 
[5 godzin później]
 Jeremy, Elena i Alaric poszli do domu, a Damon zdecydował się odwieźć Bonnie. Przez cały czas się do siebie nie odzywali. Damon był zły na nią, bo nawet mu nie podziękowała. 
 -Damon?- spytała mulatka.
 -Hm?
 -Dlaczego... Dlaczego kiedy Stefan w ciebie rzucił tym kołkiem i cię nie zabił, to ty odrazu się an niego nie rzuciłeś, tylko pozwoliłeś mu prawie mnie zabić!?
 -No ale widzisz, jaki był dreszczyk emocji? No bo to jak taki matrix, że ja, tak w ostatniej chwili, że wszyscy ło, Damon jest super i w ogóle...
 -Powiedz prawdę.
 -Ja... Nie miałem siły wstać- odparł po chwili wachania.
 -Jak to nie mogłeś? Przecież jesteś sliny, pijesz ludzką krew, nie trafił w serce, więc nie powinno się nic stać.
 -Tak, ale po pierwsze, to ten kołek był nasączony werbeną, a po drugie... Ja nie jadłem od trzech dni, przez to byłem słabszy...
 -Nie no, super, jedzie się zabijać z bratem wampirem, ale jest słaby, no zajebiście!- skomentowała to wszystko Bonnie.
 -Mogłabyś chociaż podziękować, wiesz!? Uratowałem ci życie!
 -Gdyby nie ty, to moje życie w ogóle nie byłoby zagrożone!
 -Tak tak, oczywiście, wszystko zawsze najlepiej zwalić na mnie!
 -Oj już zamknij się!- powiedzieli oboje w tym samym czasie. Po chwili znaleźli się pod domem Bonnie. 
 -Wysiadaj- burknął Damon. 
 -Słuchaj ja... Może nie jest między nami najlepiej, ale... Dziękuję- powiedziała szczerze Bonnie i chciała wyjść. Damon zatrzymał ją, za nadgarstek. Nie wiedział, czemu to zrobił. Spojrzał jej w oczy i przyciągnął do siebie, składając na jej ustach pocałunek. Ku jego zdziwieniu, Bonnie nie protestowała. 
 -Dobranoc- powiedział, kiedy skończyli, a Bonnie wyszła z auta. 
 "Czemu ja to do cholery zrobiłem?! Przecież jej nienawidzę!"- krzyczał na siebie w myślach Damon. Miał straszne wyrzuty sumienia wobec Eleny. No kurde, całował się, bądź co bądź, z jej najlepszą przyjaciółką! A czemu to zrobił? Sam nie wie, może to chwila słabości, a może... Może sam już nie wie! 
 Zajechał pod dom i zapukał. Drzwi otworzyła mu ciemnowłosa wampirzyca, jego miłość, sens jego życia... 
 -Damon, wszystko ok?- spytała go, kiedy ten patrzył tylko z bólem w jej twarz.
 -Tak,poprostu nie mogę przeżyć, że tyle dzisiaj przeze mnie przeszłaś...- skłamał, chociaż było to poniekąd powodem jego zestresowania. 
 -To nie twoja wina i nie wracajmy do tego, ok?- spytała zmuszając się do bladego uśmiechu. Weszli do pokoju Eleny. Wampir zdjął spodnie i bluzkę i w bokserkach położył się spać, a ona ubrała jego t-shirt, który, jak sądziła był najwygodniejszy do spania. 
 Dziewczyna wtuliła się w ramiona swojego chłopaka wdychając zapach jego kuszących perfum.
 -Kocham cię- wyszeptała całując go w policzek.
 -Ja ciebie też- odparł nadal zestresowany tym incydentem z Bonnie...
 Po kilku minutach oboje zasnęli, zmęczeni wyczerpującym dniem. 
 [The Next Day ;)]
 Elenę obudził dzwonek do drzwi. Pobiegła w koszulce Damoa na dół i otworzyła. Przed jej drzwiami stała jej blond włosa przyjaciółka.
 -Caroline!- krzyknęła i uśmiechnęła się przyjaźnie. Po chwili trwały już w przyjacielskim uścisku.- Tęskniłam!
 -Ja też Elena, ja też... - odparła tamta z uśmiechem. 
 -Jak to możliwe, że przyjechałaś? To znaczy... Dlaczego? Przecież cała rada wie o wampirach.
 -Tak, ale nic sobie z tego nie zrobili za bardzo. Ja i Tyler nikogo nie zabijaliśmy, więc...
 -Na długo zostaniesz?
 -Myślałam, żeby zostać do końca roku szkolnego, wrócę tutaj do szkoły- odparła wampirzyca z uśmiechem.
 -Boże, Caro, to cudownie!- krzyknęła brunetka i przytuliła ją znowu do siebie. 
 -Dobra, ja muszę lecieć, jeszcze się z mamą nawet nie widziałam.
 -Ok, pa... Może wpadniesz wieczorem? Wypijemy winko, pogadamy...
 -Jasne. Pa kochana- powiedziała i ucałowała przyjaciółkę w policzek. Uśmiechnęła się i wyszła z domu Gilbertówny.
 -Aaa... Co mnie ominęło?- zapytał Damon schodząc po chodach i ziewając przeciągle. 
 -Caroline wróciła- odparła radośnie Elena. Znalazła się przy Damonie i pocałowała go mocno w usta. 
 -Ym, a to za co?- spytał z uśmiechem na twarzy.
 -Za to, że jesteś- odpowiedziała i przytuliła się do wampira.- Stresujesz się czymś- stwierdziła i spojrzała badawczo w jego oczy.
 -Co? Zdaje ci się.
 -Słysze jak bije ci serce... Damon, o co chodzi?
 -O nic! Nieważne... Nic się nie stało, ok?- zapewnił brunet i pocałował ją w czoło. 
 Dziewczyna ruszyła na górę. Wampir poszedł za nią. 
 Usiadł na łóżku, podczas, gdy dziewczyna stała przy szafie i wyjmowałą poszczególne ubrania.
 -Wybieramy się gdzieś?- spytał.
 -Nie, tylko Caroline przychodzi na kolację... I mam pewien niecny plan- powiedziała i uśmiechnęła się.
 -A dokładniej?
 -Ah... Chcę, żeby Caroline i Bonnie się pogodziły. Więc może zaproszę też Bonnie- odparła.
 -Co Bonnie!? Nie!- krzyknął Salvatore i wstał.
 -A to niby dlaczego?
 -Bo... No bo nie.
 -Ah, Damon, Damon...
 -Albo ja mam lepszy plan! Caroline i Bonnie tu przyjdą, a wtedy my wyjdziemy i damy im spokojnie pogadać, co?
 -Nawet dobry pomysł- uśmiechnęła się do niego i usiadła obok. 
 -Ale stresujesz się czymś, nie mów, że nie.
 -Skarbie... Naprawdę nic się nie stało.- powiedział dobitnie Damon. Wampirzyca spojrzała na niego wzrokiem: "Naprawdę chcesz mnie oszukiwać?"- Ufasz mi?- spytał patrząc jej w oczy.
 -Oczywiście.
 -No więc mi zaufaj. Wszystko jest dobrze, ok?- zapewnił i zbliżył swoje usta do jej. Przyciągnęła go do siebie za kołnierz koszuli i oddawała z pasją pocałunki. 
 -Kocham cię- szepnęła do jego ust.
 -Ja ciebie też- przytulił ją do siebie.- Nawet nie wiesz, jak się o ciebie martwiłem skarbie.
 -A ja to niby o ciebie nie? Myślałem, że nie żyjesz, kiedy Stefan cię trafił!
 - Ta sierota nawet nie umie zabić wampira- burknął rozbawiony Damon.
 -Na szczęście.
 Resztę popołudnia spędzili oglądając Magic Mike'a na DVD. Oczywiście nie obyło się, bez komentarzy Damona, w stylu: "Ja umiem lepiej", itp... Elena tylko chichotała w odpowiedzi i obiecała mu, że kiedyś zmusi go, żeby jej pokazał. Około 17 Elena zeszła przygotować kolację, a Damon usiadł na krzesle przy stole, zeby dotrzymać jej towarzystwa. Chciał jej pomóc, ale ona stwierdziła, że tylko wszytsko pomiesza i kazała mu usiąść. Kiedy przechodziła obok niego, żeby dojść do lodówki, objął ją w taki i posadził ją sobie na kolanach. 
 -Damon co ty robisz?- spytała zrezygnowana Elena ale uśmiechała się. 
 -Powinnaś poświęcić mi trochę czasu...- odparł i zatopił się w jej ustach. 
 -Przecież poświęciłam ci całe popołudnie- mruknęła.
 -Tak, ale wtedy ty wolałaś oglądać jakiś lamerski film.
 -Ale zaraz przyjdzie Caroline i Bonnie- imię jej przyjaciółki całkowicie ostudziła jego zapał. Puścił ją i posmutniał.
 Wampirzyca wstała i zaczęła wsypywać kawę do filiżanek.  Potem wyłożyła ciasteczka na talerzyk i poszła na górę. Po kilku minutach wróciła ubrana w granatową sukienkę przed kolano, czarne szpilki i skurzaną kurtkę. 
 -Łał, kotku, wyglądasz cudownie- mruknął jej do ucha Damon, który podniósł się i znalazł obok niej. Jego oddech na jej skórze sprawił, że przebiegł jej przyjemny drzeszcz. Chociaż w sumie powinna być już do tego przyzwyczajona, to nigdy nie nauczy się reagować na to normalnie. 
 -Dzięki- westchnęła kiedy chłopak zaczął obdarowywać pocałunkami jej szyję. 
 W tej sekundzie zadzwonił dzwonek do drzwi.
 -To pewnie Caroline- oznajmiła Elena i pobiegła otworzyć. 
 -Hej Elena!- pisnęła w progu blondynka.
 -Hej- powiedziała i przytuliła ją. 
 -No proszę, moja ulubiona Blond Wampirzyca jak zwykle piękna- powiedział Salvatore z szelmowskim uśmiechem i przytulił do siebie blondynkę. 
 -Myślałam, że twoją ulubioną blond wampirzycą jest Rebecca- powiedziała cały czas się do niego przytulając.
 -Ym... Powiedzmy, że mam dwie ulubione blond wampirzyce- odparł z uśmiechem.- Ale i tak moją ulubioną wampirzycą jest jedna piękna brunetka- powiedział widząc minę Eleny i przytulił ją czule do siebie.
 -Caroline, świetna sukienka- powiedziała brunetka.
 -Podoba ci sie?- spytała i okręciła się do okoła, postukując beżowo różowymi szpilkami, eksponując swoją jasną sukienkę w kwiecisty wzrór, na której zawieszony był szary sweterek. 
Wtedy do domu Eleny weszła Bonnie, ku zdziwieniu wsyzstkich, ubrana ładnie. W dżinsową koszulę, czarne dżinsowe krótkie spodenki, czarne rajstopy i brązowe korki. Jej dłoń zdobiła złota bransoletka w czarne gwiazdki. 
  Nie wiadomo czemu, ale ukuło ją coś w sercu, kiedy zobaczyła przytulonych Damona i Elenę. Damonowi zaczęło szybciej bić serce. Bał się, że Bonnie może coś powiedzieć Elenie o tej wczorajszej sytuacji. 
 -Hej Elena... Caroline?- mulatka nie próbowała ukryć zdziwienia. 
 -Bonnie? Co ty tu robisz? Elena, co ona tu robi!?- krzyknęła blondynka tupiąc nogą jak mała dziewczynka, mrużąc swoje idealnie wymalowane na różowo oko.
 -Na pocieszenie, powiem ci, że ja też nie jestem zachwycony- szepnął jej Damon. 
 -No, bo ja miałam taki.. Mm... Plan, żebyście... No się pogodziły. Mogłabym was teraz zostawić i mogłybyście spokojnie porozmawiać...- wydukała Elena przepraszającym tonem. 
 -Nie będę z nią rozmawiać!- krzyknęła Caroline.
 -Caro, to twoja przyjaciółka.
 -Już nie! Przyjaciółka nie całuje twojego chłopaka, wtedy to nie przyjaciółka a zwykła dziwka od której powinnaś trzymać się z daleka.!
 Przez twarz Bonnie przebiegł cień rozpaczy.
 -Caroline ja... Sądzę, że powinnyśmy porozmawiać.
 -To my może wyjdziemy?- spytał Damon.
 -Nie, zostańcie- powiedziała Caroline.
 Wampir przewrócił oczami. Nie chciał być dłużej z Bonnie w jednym pokoju!
 -A nie możecie same rozwiązać swoich spraw?- jęknął zrezygnowany Damon.
 -Myślę, że możemy- potaknęła Bonnie.
 -Dobra dobra- powiedziała Caroline. 
 -To idziemy skarbie?- spytał Damon Eleny, obejmując ją ramieniem.
 -Yhym. Tylko nie pozabijajcie się tutaj, ok?
 -No raczej. Eleno, nie jesteśmy dziećmi- odparła Bonnie.
 -Zaufaj nam- powiedziała Car.
 "Ja już zawiodłam zaufanie as obydwu..."- pomyślała mulatka.
 Po chwili para wyszła, a blondynka z brunetką zostały same. 
 -Caro ja... Naprawdę żałuję tego co się stało. Naprawdę, uwierz mi! Jesteś moją przyjaciółką i... Może poczułam coś do Logana, nigdy nie chciałam ciebie zranić. To poprostu wszystko wybuchło i... On mnie pocałował, a ja nie potrafiłam mu się oprzeć. Naprawdę przepraszam. Zawiodłam cię jako przyjaciółka i... No nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ale chciałabym, żeby pomiędzy nami było jak dawniej...- zakończyła swoją przemowę Bonnie.
 -Łał. Długo ćwiczyłas ten tekst?- spytała chłodno Caroline, ale na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu. 
 -Caroline...
 -Cicho. Przestań mówić! Pozwól, że ja coś powiem, dobra?
 Bonnie pokiwała głową. 
 -Masz rację. Nawaliłaś jako przyjaciółka, ale... Ja też nie chcę, żebyśmy się kłóciły. Za długo się przyjaźnimy, żeby teraz jeden palant to wszystko zepsuł- powiedziała z łezką w oku. 
 -Boże, Caroline!- wykrzyknęła i rzuciła się blondynce na szyję.- Tęskniłam, wiesz?
 -Ja też Bon...
 Usiadły przy stole i zaczęły gadać. Ogólnie, co u nich itp., jak stare dobre przyjaciółki, którymi z resztą są. 
***
 Damon z Eleną siedzieli w Grillu, bo gdzieżby indziej? Popijali wino przy stoliku. 
 -Kotku... Co ty na to, żebyśmy wzięli ślub?- Elena po raz pierwszy spytała o to, czego pragnęła.
 Wampir otworzył szeroko oczy. Myślał, że się przesłyszał. Że niby to ona go o to pyta!? To uraża jego męską dumę! To facet powinien o to pytać!
 -Chwila... To nie ja powinienem o to pytać? 
 -Jakoś się nie pytasz, więc... Musiałam wziąć sprawy w swoje ręce.
 -Nie myślałem o tym narazie- odpowiedział zgodnie z prawdą.
 -A to nie jest przypadkiem tak, że poprostu nie chcesz?- Damon nic nie odpowiedział, tak go zdziwiło to pytanie.- Bo... Ja wiem, jakie ty wiodłeś życie wcześniej i że nie nadajesz się do małżeństwa i pewnie poprostu nie chcesz.
 -A ty za wszelką cenę chcesz mieć pewność, że jestem tylko twój- stwierdził Damon z satysfakcją w głosie.- Wiesz, nie takie rzeczy się w życiu robiło, małżeństwo mnie przed niczym nie powstrzyma- zażartował. 
 Elena spojrzała na niego mocno urażona i chciała wstać, ale Damon złapał ją za rękę. 
 -Ej! No przecież żartowałem- powiedział z przepraszającą miną. 
 -No nie jestem tego taka pewna, kochanie!- specjalnie zaakcentowała ostatnie słowo. 
 -Czego jeszcze potrzebujesz, żeby przekońać się, że jestem tylko twój? Kocham tylko ciebie, Eleno.
 -Wiesz, kiedy się kogoś zdradza, rzadko darzy się uczuciem swojego kochanka. Chodzi raczej o adrenalinę i dobry sex, a ty jesteś ich miłośnikiem!
 -A ty darzyłaś swojego kochanka uczuciem?- spytał brunet z przymrużonymi oczami. Elena spuściła wzrok.- Nie powinienem był poruszać tego tematu. Poprostu chcę, żebyś uwierzyła, że jestem tylko twój i żaden papierek tego nie zmieni- powiedział z ciepłym uśmiechem. Przytulił ją do siebie i pocałował. 
 W głośnikach zaczęła lecieć wolna piosenka. Mianowicie All We Re- Matta Nathansona. Przy tej piosence Elena po raz pierwszy tańczyła ze Stefanem, a potem z nim pokłóciła. Damon widząc zasmuconą twarz Eleny wziął ją za rękę.
 -Mogę prosić o taniec, najdroższa?- spytał całując ją w rękę.
 -Oczywiście- dygnęła lekko.
 Powędrowali oboje w stronę parkietu. Objął ją za talię i lekko kołysali sie to w prawo, to w lewo. Nim piosenka dobiegła końca, w kieszeni Damona zawibrował telefon.
 -Halo?- spytał znużonym głosem.
 -Boże Damon! Alaric jest w szpitalu! Damon przyjedźci szybko z Eleną! Ym... Do szpitala! Ona spadł ze schodów, nie wiadomo co mu jest!- krzyknął ktoś rozhisteryzowanym głosem. Dopiero po kilku sekundach, do Damona dostarło, że ten głos, to piskliwy głosik Bonnie Bennet. 
 -Dobrze, dobrze... Zaraz będziemy- odparł i rozłączył się.- Boże, Aleric, on...
 -Wiem. Słyszałam. Jedźmy- powiedziała szybko Elena i wybiegli z Grilla. 
 Elena miała łzy w oczach podczas jazdy samochodem. Damon ujął jej dłoń, żeby dodać jej otuchy. 
 -Kurwa nie odzyskaliśmy go, żeby teraz go stracić!- krzyknął ni stąd ni z owąd Damon. Elena aż się wzdrygnęła. Wpadli do szpitala. Przed salą siedziały już Caroline i Bonnie.- Co z nim!?
 -Nie wiadomo, on poprostu spadł ze schodów i... Był nieprzytomny i z nosa leciała mu krew...- powiedziała roztrzęsiona Caroline.
 -Boże- szepnęła cicho Elena i zasłoniła sobie usta dłonią. Damon mocno ją przytulił i pocałował w czubek głowy.
 -Będzie dobrze- szepnął.
 -A może tak miało być- powiedziała Bonnie patrząc pusto w bliżej nieokreślone miejsce na błękitnej ścianie. Wszyscy spojrzeli na nią z miną w rodzaju "WTF!?".- No... On umierał już tyle razy, ale chronił go pierścień. Potem umarł naprawdę, a my go ożywiliśmy... Może poprostu ktoś tam u góry chce, żeby on...Był martwy?
 -Nawet tak nie mów!- krzyknął oburzony Damon.
 Z sali wyszła Meredith uśmiechając się.
 -To nic poważnego. Na szczęście wyszdł z tego tylko z niewielkim urazem głowy i złamaną nogą. Przed chwilą odzyskał przytomność, ale będzie musiał zostać przez dwa dni na obserwacji- powiedziała widocznie zadowolona z dobrego stanu ukochanego. 
 Wszyscy odetchnęli z ulgą.
 -A czy my możemy go zobaczyć?- spytała Elena. Fell skinęła głową. 
 -Tylko nie siedźcie za długo.
 Ekipa weszła do sali, gdzie leżał Alaric.
 -Co tam stary? Ty masz pecha w życiu, nie?- spytał Damon ze słośliwym uśmieszkiem. 
 -Taaa...
 -Boli cię coś?- zapytała Elena. 
 -Nie zbyt, pozatym, że nogi nie czuję, ale bywałem w znacznie gorszych sytuacjach- odparł posyłając jej pokrzepiający uśmiech.
 -Widzicie, mówiłem, że nic mu nie będzie- prychnął Damon z triumfującym uśmiechem.
 -Ty się o niego trząsłeś najbardziej!- krzyknęła Bonnie wybuchając potem śmiechem. 
 -A wcale nie!- odkrzyknął Damon jak małe dziecko, przekomarzając się z Bonnie.
 -Widzę, że zaszła zmiana w tych waszych relacjach- podsumował Alaric.
 -Ymmm... Nie? To, że nie mam ochoty jej zabić, to nie znaczy, że ją od razu lubię.
 -No dzięki- odparła z przekąsem Bonnie.
 -OK, to my może będziemy już lecieć. Meredith prosiła, żebyśmy za długo nie siedzieli- powiedziała Caroline. Wszyscy pożegnali się z Rickiem i wyszli ze szpitala. Damon odwiózł Elenę do domu i oczywiście był zmuszony odwieźć też Caroline i Bonnie.
 Na jego nieszczęście, Caro mieszkała bliżej, więc to ją wysadził najpierw. Potem siedzieli w niezręcznej ciszy z Bonnie.
 -Słuchaj. To co się wczoraj stało to... Nie powinno się stać. Chyba oboje tak uważamy, więc zapomniajmy o tym- powiedział Damon.
 -Tez tak myślę- odpowiedziała szybko Bonnie.
 -To dobrze... Nie wiem czemu to zrobiłem...Ja...
 -Nie tłumacz mi się. Zapomnijmy o tym i tyle.
 -OK- westchnął z ulgą Damon.
 -I oczywiście żadne z nas nikomu o tym nie powie.
 -Och nie! A ja tak bardzo chciałem powiedzieć o tym Elenie, myślę, że byłaby bardzo szczęśliwa z tego powodu, nie sądzisz?- spytał ironicznie wampir.
 Przez chwilę jechali w milczeniu. 
 -A tak w ogóle to czemu zadzwoniłaś do mnie, a nie do Eleny?- spytał.
 -No bo "D" jest wyżej w książce telefonicznej niż "E", a musiałam działać szybko. Uwierz, słuchanie ciebie nie jest dla mnie przyjemnością- skłamała. 
 Przecież nie może mu powiedzieć, że nawet w takiej chwili, myślała o tym, żeby znowu usłyszeć jego głos...
 -Aha, no dobra to... Już jesteśmy, gdybyś nie zauważyła- burknął Damon zatrzymując samochód. 
 -A nie możemy się nie kłócić? Tylko rozmawiać normalnie, jak cywilizowani ludzie?
 -W sumie... Można spróbować. 
 -Okej, to... Pa. Dzięki za podwózkę- powiedziała Bonnie i wyszła z czarnego Porsche Damona. 
 Chłopak zaczekał, aż mulatka wejdzie do domu i odjechał z piskiem opon.
***
 Elenie nie chciało się czekać na Damona, więc poszła spać. Po kilku minutach zasnęła, ale znowu obudził ją lekki pocałunek w policzek. Spojrzała na Damona, który leżał obok niej. 
 -Ładnie tak iść spać i nawet na mnie nie zaczekać?- spytał Damon z udawaną pretensją.
 -Przepraszam, byłam zmęczona i...
 -A jesteś na tyle zmęczona, żeby nie móc zobaczyć, co dla nas przygotowałem?
 Dziewczyna spojrzała na niego z zaciekawieniem. Złapał ją za rękę i zeszli na dół. Na stoliku w salonie, stał w wazonie bukiet czerwonych róż. W kieliszkach od wina znajdowała się krew, ale ktoś bez wyczulonego, wampirzego węchu, stwierdziłby, że to wino. Brunet włączył w odtwarzaczu (ale skąd on wziął odtwarzacz, przecież Elena nie miałą odtwarzacza...) piosenkę Kiss Me- Eda Sheerana. 
 -Boże, Damon, sam to wszystko zrobiłeś?- powiedziała zachwycona Elena patrząc w oczy chłopakowi. 
 -Nie, wróżki mi pomogły. Wiesz, Winx, te sprawy- odparł z uśmiechem.- Nie dokończyliśmy naszego tańca- odparł.- Pozwolicz?- spytał i wyciągnął do niej rękę.
 Dziewczyna potaknęła głową. 
 Weszli bardziej na środek pokoju i zaczęli tańczyć wolnego. 
 -Jestem tylko twój i żaden papierek tego nie zmieni... Pani Salvatore- powiedział Damon. Schylił się i pocałował ją namiętnie w usta. 
________________________________________________________________
I tym miłym akcentem mam zaszczyt zakończyć :) Tęskniliście? Uroczyście ogłaszam, że odwieszam bloga! XD Teraz notki będą się pojawiać raz w tygodniu (będzie to niedziela). Przez ten czas zdążyłam napisać trzy rozdziały, więc akurat do przerwy świątecznej będę już miała gotowe, a resztę napisze się w międzyczasie i w święta :) 
Co mnie zdziwiło, ale i ucieszyło, pomimo, że napisałam, że zawieszam, to wejść na moim blogu codziennie przybywało ;*** 
Zapraszam do lajkowania stronki: Kiedyś zamieszkam w Mystic Falls *.*
Będę wdzięczna za każdy like <3
No więc, następnego rozdziału spodziewajcie się za tydzień kochani <3 Liczę na komenty skarbusie Wy moje ;******** 
Pozdrawiam, papapapapa <3333
PS. Piszcie w komentarzach, czy chcecie rozdziały ze zdjęciami czy bez :3

4 komentarze:

  1. Fajny, czekam na nowy :)Rozdzialy bez zdjęć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super że odwiesiłaś ;) Czekam na następny. Ja wole ze zdjęciami .
    Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wiem od czego zacząć... po 1 Rozdział jak zwykle super (tylko Bonnie? o-0 o fuu. tego to się nie spodziewałam) ;) po 2 nie wyobrażam sobie Damona jako czyjegoś męża, fajny pomysł ;) i po 3 dobrze że wróciłaś na bloga. Pozdro i życzę dalszej weny, a zwłaszcza jakby miała ona znaczyc szybszy rozdział... w sumie jutro jest niedziela ;P

    OdpowiedzUsuń